Dziś rano, gdy maszerowaliśmy z Kubą do przedszkola, towarzyszyło nam słonko na błękitnym niebie. Rozpinając górny guzik kurtki, rzuciłam radośnie: – Ależ piękna wiosna.
Kuba spojrzał na mnie i naśladując mnie dość niezdarnie, rozsunął zapięty po szyję zamek kurteczki. Szedł przez chwilę w milczeniu, a potem spytał: – A pamiętasz Mamusiu opowiadanie Pana Kuleczki o wiośnie, która nie była wiosną?
– Tak Kubusiu, pamiętam, ale nie za dokładnie – odpowiedziałam i zawstydziłam się nieco, że synek lepiej to pamięta ode mnie. Obiecałam mu, że dziś sobie wspólnie przypomnimy tę opowiastkę.
Gdy tylko popołudniu skończyliśmy jeść obiad, wrzuciłam ukradkiem książeczkę do torebki i zaproponowałam Kubie spacer na plac zabaw. Popołudnie było piękne, słońce przyjemnie grzało, a plac zabaw pełen był rozbawionych dzieci. Wśród nich mój mały. Gdy podszedł do mnie, aby odpocząć u mojego boku na ławce, poczęstowałam go soczkiem i wyciągnęłam Pana Kuleczkę: – To co Kuba, czytamy o wiośnie? Kuba zaskoczony ucieszył się niespodzianką i przytaknął ochoczo.
Zaczęłam więc czytać opowiadanie „Słońce”, w którym kaczka Katastrofa usiłowała przekonać domowników, że w jesienny poranek niespodziewanie nadeszła wiosna. Co jakiś czas zerkałam na Kubę, który oparłszy główkę na moim ramieniu, z zamkniętymi oczkami uśmiechał się lekko do kuleczkowej opowieści, wygrzewając buźkę w promieniach bardzo wiosennego słońca.