Wieczór bez Pana Kuleczki?

Kuba nie mógł się w tym wszystkim odnaleźć, no bo jak to: jego mama nie pokrzykuje na niego jak zawsze, nie radzi, aby ubrał ciepłe buty, wychodząc na podwórko, nie pyta, jak tam było w szkole i w ogóle, ale to w ogóle nic nie mówi? Nie powiem, żeby był z tego powodu zadowolony, w przeciwieństwie do jego taty.

No i stało się – zachorowałam i to nie byle jak, bo odjęło mi głos.
– Mamo, no powiedz coś w końcu normalnie – prosił Kuba, ale ja, choćbym nie wiem, jak się starała, mogłam rozmawiać tylko szeptem. I to dopiero po dwóch dniach od wzięcia antybiotyku na zapalenie krtani.

Kuba nie mógł się w tym wszystkim odnaleźć, no bo jak to: jego mama nie pokrzykuje na niego jak zawsze, nie radzi, aby ubrał ciepłe buty, wychodząc na podwórko, nie pyta, jak tam było w szkole i w ogóle, ale to w ogóle nic nie mówi? Nie powiem, żeby był z tego powodu zadowolony, w przeciwieństwie do jego taty. Nawet się na tatę Kuby na chwilę obraziłam, bo kto to widział, żeby się śmiać z niemej przez jakiś czas żony i matki jego syna?! I to tylko dlatego, że zamiast mówić, zaczęłam pisać do niego kartki z poleceniami, prośbami i życzeniami (naturalnie moimi, a nie dla niego)?

Ale zostawmy w spokoju tatę Kubusia, może też mu się jakiś odpoczynek od mojego wiecznego gadania należał. Zresztą kto zrozumie mężczyznę…
Wracając do Kubusia – dramat rozpoczął się w środę wieczorem. Bo jak tu zasnąć bez poczytania przez mamę Pana Kuleczki? Same obrazki oglądać – nuda, samemu spróbować poskładać literki – ciężko, a znowu tata zajęty, bo musi na jutro skończyć bardzo ważny projekt.
Na szczęście, bardzo pomocny okazał się nam internet, a w nim – Pan Kuleczka z lektorem!
Kubuś zasnął spokojnie, a ja przez chwilę pomyślałam nad pewnym pomysłem. A może by tak…?

Ale o tym innym razem.